zbyt nic, bez coś.

Nigdy więcej, obiecuję sobie, nigdy więcej. Jest źle, to zawsze tak się kończy, a ja powtarzam ciągle ten sam błąd. Łatwowierna, zbyt krucha, chcąca poruszyć niebo i ziemię, żeby ktoś miał lepiej, żeby ktoś docenił to, co robię. Znikoma reakcja tłumu, a błąd wciąż ten sam. Zbyt ufna i zbyt uczuciowa. Błędem było z tym sie ujawniać, wszytko byłoby inaczej. Wszystko. Najlepszą z opcji jest rozpłynięcie się, ulotnienie, podadnięcie w niepamięć. Zbyt niepotrzebna. Nikomu niepotrzebna. Zbyteczna. Zawadzająca. Odejdę daleko, daleko od każdego, od nikogo też. Nie mam nikogo, nie ma wzajemności, nie ma nic. Nie ma samotności, nie ma smutku, nie ma nic. Wszędzie nic. W głowie nic, w sercu nic, jedno wielkie zżerające nic. Moje życie mnie ignoruje. Własne życie, w takim razie już nie moje. Moim już nie będzie. Nie ma nic, bo wszystko jest NIC albo ZBYT. Zbyt duzo dałam, w zamian dostałam nic. Liczyłam jedynie na COŚ, ale nie na strach. Zwrócono mi strach, przykrość, nicość i bezstronność. DZIĘKUJĘ.